Jak zaczęłam ćwiczyć?
Dokładnie 10 lutego 2012 roku na mojej wadze pokazało się 105,6kg. Byłam w szoku, początkowo chciałam zwalić to na jakieś przejedzenie (monstrualne) i uspokoić się, że za parę dni spadnie waga. Jednak ile może spaść? 2-3kg? Jeśli nic nie zrobię - nadal będę ważyć powyżej 100kg.źródło |
W tym momencie pominę, jak się zmotywowałam i jak to wszystko zorganizowałam. Jednak wiedziałam jedno -nie mam ani pieniędzy, ani możliwości, by iść do fitness klubu. Z drugiej strony - moja kondycja była taka, że nie dałabym rady wytrzymać żadnego treningu.
Ściągnęłam sobie ćwiczenia z the Biggest Loser (taki amerykański reality show o odchudzaniu). W założeniu ćwiczenia dla osób otyłych, które pomagają schudnąć. I wiecie co? Nie wytrzymałam rozgrzewki! Po niecałych 5 minutach dyszałam i ledwo mogłam złapać oddechu. Ja nie byłam wtedy w stanie poprosić w fitness klubie o pomoc, bo mój organizm by tego nie przeżył. Z drugiej strony - pamiętałam dziewczynę, która byłam jeszcze parę lat temu i która trzy razy w tygodniu chodziła do klubu.
Byłam przerażona swoją wagą i kondycją
Nie chciałam myśleć o tym, że mam do zrzucenia prawie 50kg. Ta wizja była przerażająca. Do dziś tak nie myślę. Chudnę po 1kg, co 5kg daję sobie prezent (kąpiel z olejkami, książka, wyjście do kina itp.).źródło |
Jedną z takich nagród była możliwość zapisania się do fitness klubu. Za każdym razem, kiedy było mi źle - myślałam o tym, że chcę znów być na tyle "normalna", by korzystać z fitness klubu.
W lipcu dowiedziałam się o guzach na jajnikach. Lekarz poinformował mnie, że muszę być przygotowana na to, że będę tyć około 2-3kg miesięcznie. W moim umyśle była tylko jedna myśl: "nie ma takiej opcji". Wtedy postanowiłam, że ZROBIĘ WSZYSTKO, BY UTRZYMAĆ SPADEK WAGI. Potrzebowałam pomocy - dlatego znalazłam klub, poszukałam też dietetyczki, choć z tej współpracy nic nie wyszło.
Miałam szczęście trafić na fantastycznego trenera i genialną siłownię. Uwielbiam to miejsce, tych ludzi (spotykamy się też poza siłownią) i czas tam spędzany. Nawet jeśli mam lenia i nie chce mi się ćwiczyć - idę tam, bo dobrze się czuję i wiem, że spędzę tam świetnie czas (a ćwiczenia to tylko przy okazji).
Czy dziś bym znów zapisała się do fitness klubu?
Teraz mam wykupiony karnet roczny, znajomych z siłowni, wspaniałego trenera (w sumie nie jednego) i mnóstwo wyzwań, które przed sobą stawiam. Wiem jednak, że sama też byłabym w stanie to zrobić. Jest tyle świetnych dziewczyn (np. Tygrysek), które dzielą się treningami, że można znaleźć coś dla siebie.Jednak z drugiej strony wiem też, że sama nie jestem w stanie dać sobie takiego wycisku, jaki dają mi trenerzy (zwłaszcza jak się nudzą na siłowni). To pewnie kwestia psychiki, ale za to popychanie mnie do przodu i pokazywanie, że potrafię więcej niż mi się wydaje - uwielbiam ich.
źródło |
Ja też na początku nie byłam w stanie zrobić porządnej rozgrzewki. Ale to nie tylko wina wagi, bo teraz robię wiele ćwiczeń, których kiedyś nie byłam w stanie wykonać, mimo, że waga właściwie nie drgnęła.
OdpowiedzUsuńWidzę, że nie tylko u mnie dietetycy nie potrafią pomóc... :D
Trzymam za Ciebie kciuki :)
to takie fajne, jak czujesz, że Twoja kondycja jest o niebo lepsza :) Uwielbiam od czasu do czasu zrobić listę ćwiczeń, których jakiś czas temu nie potrafiłam wykonać - to tak motywuje do dalszego wysiłku
Usuńa dietetyków mam zamiar już nigdy nie odwiedzać - tak źle jak na diecie od niech nie czułam się nigdy
przeraża mnie co ci dietetycy robią ludziom... masakra :/
Usuńzastanawiam się, czy istnieją osoby, którym faktycznie pomógł dietetyk
UsuńPodziwiam cię ! Na pewno z czasem będą coraz lepiej wychodziły ci ćwiczenia i będzie łatwiej :)
OdpowiedzUsuńTrzymam za ciebie kciuki i jestem z tobą :) jesteś motywująca
dziękuję :) to jest fantastycznie, ale czasem progres jest już zauważalny po tygodniu pracy - nauczyłam się już, że upór jest najlepszym trenerem :)
UsuńUważam, ze warto uczęszczać na zajęcia fitness, siłownię. Uważny uczeń i obserwator może wynieść sporo cennych lekcji z takich zajęć. Po za tym to okazają żeby ruszyć się z domu, poznać nowych ludzi :)
OdpowiedzUsuńto prawda; chciałam tylko podkreślić, że jeśli ktoś nie ma pieniędzy na klub - może takie same efekty uzyskać w domu
UsuńSuper, trzymam kciuki za Ciebie! Zapraszam też do mnie: http://albertkosmider.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Albert
dziękuję :)
Usuńskąd ja to znam ? szok i nie dowierzanie że tak szybko się zapuściłam i przecież zawsze byłam w formię a nagle się okazuje ze jestem strasznie słaba fizycznie..Jak zawsze z miła chęcią powracam na twojego bloga i jak zawsze Zaapraszam na mojego bloga , gdzie znajdują się efekty mojej diety , walką z dietą i nie tylko :)
OdpowiedzUsuńoczywiscie blog między innymi o podróżach , mam nadzieje że wpadniesz na mojego bloga i będziesz mnie wspierać w mojej diecie .http://perfektbin.blogspot.com/