Z powodu uszkodzonego oka (uszkodzenie rogówki) dostałam od okulistki chwilowy zakaz na ćwiczenia i... NOSI MNIE! :) To takie fantastyczne widzieć, że nawet jeśli czasem jęczę i marudzę to tak naprawdę polubiłam ćwiczenia.
Jeszcze rok temu nie byłam w stanie wytrzymać 5 minut ćwiczeń, a teraz nie potrafię wytrzymać spokojnie kilku dni bez ćwiczeń :) To chyba oznacza, że dosłownie każdy może wprowadzić ćwiczenia do swojego stylu życia.
Dni nieco mi się ciągną, myślałam, że będzie więcej czasu na pracę, a tu okazuje się, że... jest mniej energii na pracę. Już nie mogę doczekać się, kiedy ponownie padnę (dosłownie) na kolana ze zmęczenia i z dumą ściągnę mokrą koszulkę (też Was własny pot przyprawia o taką radość?).
jeszcze tylko dni parę...
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą nadwaga. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą nadwaga. Pokaż wszystkie posty
środa, 30 stycznia 2013
wtorek, 22 stycznia 2013
Dlaczego ćwiczę ze sztangą?
Kiedy opowiadam znajomym, że przynajmniej raz w tygodniu ćwiczę całą godzinę ze sztangą - zupełnie mnie nie rozumieją. Najgłośniej krzyczą oczywiście faceci.
Dodałabym jeszcze, że (według mnie) chudnięcie dobrze jest wspierać wzmocnieniem mięśni. Na siłowni poznałam kobiet, która schudła 25kg i nie była w stanie zrobić kilku brzuszków. Spaliła nie tylko tkankę tłuszczową, ale też mięśnie. Wydaje mi się, że po skończonym procesie odchudzania - lepiej jest mieć siłę, niż chwiać się z wycieńczenia przy każdym wysiłku fizycznym.
Jednak coś mnie kusiło, by spróbować. Im dłużej ćwiczę ze sztangą, tym bardziej jestem przekonana, że to była słuszna decyzja (i tym częściej namawiam na to inne dziewczyny). Zatem kilka mitów i faktów (moim okiem) o damskich ćwiczeniach ze sztangą.
Czego NIE zrobią ćwiczenia ze sztangą:
Co DADZĄ Ci ćwiczenia ze sztangą (i co dają mi):
Ćwiczenia siłowe przy nadwadze i otyłości
Mam nadzieję, że nie muszę już wyjaśniać, dlaczego przy utracie wagi tak ważne są ćwiczenia siłowe. Generalnie mięśnie wymagają od naszego ciała więcej energii, a więc mając mięśnie - spalasz więcej kalorii bez względu na to, czy ćwiczysz, czy właśnie leżysz.Dodałabym jeszcze, że (według mnie) chudnięcie dobrze jest wspierać wzmocnieniem mięśni. Na siłowni poznałam kobiet, która schudła 25kg i nie była w stanie zrobić kilku brzuszków. Spaliła nie tylko tkankę tłuszczową, ale też mięśnie. Wydaje mi się, że po skończonym procesie odchudzania - lepiej jest mieć siłę, niż chwiać się z wycieńczenia przy każdym wysiłku fizycznym.
Dlaczego sztanga?
Na początku ćwiczyłam tylko z hantlami i maszynami na siłowni. Zupełnie siebie nie widziałam ze sztangą, a jeśli widziałam to tak:![]() |
źródło |
Czego NIE zrobią ćwiczenia ze sztangą:
- nie sprawią, że przestaniesz wyglądać, jak kobieta
- nie zbudują Ci potężnego bicepsa (nie masz aż tyle testosteronu, by to się stało)
- nie zabiją Twojej kobiecości
- nie będziesz wyglądała śmiesznie
![]() |
źródło |
- symetrie - coś, czego hantle nie dadzą; sztanga wymusza równomierny i symetryczny rozwój mięśni; wcześniej moja prawa ręka była silniejsza. Sztanga wyrównała siły
- proste plecy - owszem, przy hantlach też trzeba ich pilnować, jednak sztanga to wymusza. Im dłużej ćwiczę ze sztangą, tym mniej się garbię także na co dzień
- widoczny (i to baaaardzo) progres
- podniesienie biustu (aha!)
- większe wyzwania przy przysiadach i wypadach; a co za tym idzie - coraz ładniejszy tyłeczek ;)
- poczucie siły - nie tylko fizyczne, ale też psychiczne
![]() |
źródło |
poniedziałek, 21 stycznia 2013
Dlaczego zapisalam się do fitness klubu i siłowni
Pisałam już, że ćwiczę w fitness klubie. Jednak nie uważam, że jest to konieczne, jeśli chcesz schudnąć. Sama swoje pierwsze 10kg zrzuciłam w domu, korzystając z treningów fitness (głównie Jillian Michaels). Dlaczego zdecydowałam się iść do klubu? Myślę, że warto przemyśleć tę kwestię, jeśli zamierzasz ćwiczyć by schudnąć. Fitness klub nie jest konieczny, choć może być potrzebny.
W tym momencie pominę, jak się zmotywowałam i jak to wszystko zorganizowałam. Jednak wiedziałam jedno -nie mam ani pieniędzy, ani możliwości, by iść do fitness klubu. Z drugiej strony - moja kondycja była taka, że nie dałabym rady wytrzymać żadnego treningu.
Ściągnęłam sobie ćwiczenia z the Biggest Loser (taki amerykański reality show o odchudzaniu). W założeniu ćwiczenia dla osób otyłych, które pomagają schudnąć. I wiecie co? Nie wytrzymałam rozgrzewki! Po niecałych 5 minutach dyszałam i ledwo mogłam złapać oddechu. Ja nie byłam wtedy w stanie poprosić w fitness klubie o pomoc, bo mój organizm by tego nie przeżył. Z drugiej strony - pamiętałam dziewczynę, która byłam jeszcze parę lat temu i która trzy razy w tygodniu chodziła do klubu.
Jedną z takich nagród była możliwość zapisania się do fitness klubu. Za każdym razem, kiedy było mi źle - myślałam o tym, że chcę znów być na tyle "normalna", by korzystać z fitness klubu.
W lipcu dowiedziałam się o guzach na jajnikach. Lekarz poinformował mnie, że muszę być przygotowana na to, że będę tyć około 2-3kg miesięcznie. W moim umyśle była tylko jedna myśl: "nie ma takiej opcji". Wtedy postanowiłam, że ZROBIĘ WSZYSTKO, BY UTRZYMAĆ SPADEK WAGI. Potrzebowałam pomocy - dlatego znalazłam klub, poszukałam też dietetyczki, choć z tej współpracy nic nie wyszło.
Miałam szczęście trafić na fantastycznego trenera i genialną siłownię. Uwielbiam to miejsce, tych ludzi (spotykamy się też poza siłownią) i czas tam spędzany. Nawet jeśli mam lenia i nie chce mi się ćwiczyć - idę tam, bo dobrze się czuję i wiem, że spędzę tam świetnie czas (a ćwiczenia to tylko przy okazji).
Jednak z drugiej strony wiem też, że sama nie jestem w stanie dać sobie takiego wycisku, jaki dają mi trenerzy (zwłaszcza jak się nudzą na siłowni). To pewnie kwestia psychiki, ale za to popychanie mnie do przodu i pokazywanie, że potrafię więcej niż mi się wydaje - uwielbiam ich.
Jak zaczęłam ćwiczyć?
Dokładnie 10 lutego 2012 roku na mojej wadze pokazało się 105,6kg. Byłam w szoku, początkowo chciałam zwalić to na jakieś przejedzenie (monstrualne) i uspokoić się, że za parę dni spadnie waga. Jednak ile może spaść? 2-3kg? Jeśli nic nie zrobię - nadal będę ważyć powyżej 100kg.![]() |
źródło |
W tym momencie pominę, jak się zmotywowałam i jak to wszystko zorganizowałam. Jednak wiedziałam jedno -nie mam ani pieniędzy, ani możliwości, by iść do fitness klubu. Z drugiej strony - moja kondycja była taka, że nie dałabym rady wytrzymać żadnego treningu.
Ściągnęłam sobie ćwiczenia z the Biggest Loser (taki amerykański reality show o odchudzaniu). W założeniu ćwiczenia dla osób otyłych, które pomagają schudnąć. I wiecie co? Nie wytrzymałam rozgrzewki! Po niecałych 5 minutach dyszałam i ledwo mogłam złapać oddechu. Ja nie byłam wtedy w stanie poprosić w fitness klubie o pomoc, bo mój organizm by tego nie przeżył. Z drugiej strony - pamiętałam dziewczynę, która byłam jeszcze parę lat temu i która trzy razy w tygodniu chodziła do klubu.
Byłam przerażona swoją wagą i kondycją
Nie chciałam myśleć o tym, że mam do zrzucenia prawie 50kg. Ta wizja była przerażająca. Do dziś tak nie myślę. Chudnę po 1kg, co 5kg daję sobie prezent (kąpiel z olejkami, książka, wyjście do kina itp.).![]() |
źródło |
Jedną z takich nagród była możliwość zapisania się do fitness klubu. Za każdym razem, kiedy było mi źle - myślałam o tym, że chcę znów być na tyle "normalna", by korzystać z fitness klubu.
W lipcu dowiedziałam się o guzach na jajnikach. Lekarz poinformował mnie, że muszę być przygotowana na to, że będę tyć około 2-3kg miesięcznie. W moim umyśle była tylko jedna myśl: "nie ma takiej opcji". Wtedy postanowiłam, że ZROBIĘ WSZYSTKO, BY UTRZYMAĆ SPADEK WAGI. Potrzebowałam pomocy - dlatego znalazłam klub, poszukałam też dietetyczki, choć z tej współpracy nic nie wyszło.
Miałam szczęście trafić na fantastycznego trenera i genialną siłownię. Uwielbiam to miejsce, tych ludzi (spotykamy się też poza siłownią) i czas tam spędzany. Nawet jeśli mam lenia i nie chce mi się ćwiczyć - idę tam, bo dobrze się czuję i wiem, że spędzę tam świetnie czas (a ćwiczenia to tylko przy okazji).
Czy dziś bym znów zapisała się do fitness klubu?
Teraz mam wykupiony karnet roczny, znajomych z siłowni, wspaniałego trenera (w sumie nie jednego) i mnóstwo wyzwań, które przed sobą stawiam. Wiem jednak, że sama też byłabym w stanie to zrobić. Jest tyle świetnych dziewczyn (np. Tygrysek), które dzielą się treningami, że można znaleźć coś dla siebie.Jednak z drugiej strony wiem też, że sama nie jestem w stanie dać sobie takiego wycisku, jaki dają mi trenerzy (zwłaszcza jak się nudzą na siłowni). To pewnie kwestia psychiki, ale za to popychanie mnie do przodu i pokazywanie, że potrafię więcej niż mi się wydaje - uwielbiam ich.
![]() |
źródło |
sobota, 19 stycznia 2013
Jak po Nowym Roku?
Nowy Rok powitał mnie migreną i całą masą cudownych niespodzianek. Przepraszam, że mnie nie było tyle czasu, ale generalnie szczęścia przyszło tak dużo, że nie do końca wiedziałam, jak je objąć.
Co się działo?
1. Mam nadwagę!!! Koniec z otyłością, moje BMI w końcu poniżej 30 :)
2. W pracy wielki szał i projekty, które miały rozpocząć za parę miesięcy, ruszyły pełną parą już teraz
3. Zapisałam się na zajęcia bokserskie (wszystko mnie boli i kocham to)
4. Z nieznanych mi przyczyn zostałam poproszona o zostanie coachem i motywatorem. Ponoć świecę przykładem na siłowni ;)
5. Ehhh i ten przystojny brunet ze sztangą...
Obiecałam przyglądać się, jak wygląda klub po nowym roku. W pierwszym tygodniu nie zauważyłam zmian. Jednak to, co się działo w drugim tygodniu stycznia to był po prostu SZAŁ - kolejki do szatni, wszystkie zajęte szafki, brak miejsc pod prysznicem, brak miejsc w strefie cardio (ponad 50 maszyn), na zajęciach więcej nowych uczestników niż stałych (przynajmniej na tych podstawowych). W efekcie większość prowadzących skupia się teraz na podstawach i wprowadzeniu do ćwiczeń (w sumie świetnie dla początkujących).
Nadal jest sporo osób, ale zdecydowanie mniej (wykruszyli się po tygodniu?). Dużo dziewczyn jest na zajęciach typowo aerobikowych (ABP, Fatburn, Zumba itp.), mnóstwo osób na bieżniach, ale strefa z maszynami i ciężary bez zmian. Jednak nie wiedziałam, że w tym klubie może zmieścić się tyle osób.
![]() |
Otwórz ramiona, by szczęście mogło w nie wpaść |
Co się działo?
1. Mam nadwagę!!! Koniec z otyłością, moje BMI w końcu poniżej 30 :)
2. W pracy wielki szał i projekty, które miały rozpocząć za parę miesięcy, ruszyły pełną parą już teraz
3. Zapisałam się na zajęcia bokserskie (wszystko mnie boli i kocham to)
4. Z nieznanych mi przyczyn zostałam poproszona o zostanie coachem i motywatorem. Ponoć świecę przykładem na siłowni ;)
5. Ehhh i ten przystojny brunet ze sztangą...
Ile osób w fitness klubie po nowym roku?
Obiecałam przyglądać się, jak wygląda klub po nowym roku. W pierwszym tygodniu nie zauważyłam zmian. Jednak to, co się działo w drugim tygodniu stycznia to był po prostu SZAŁ - kolejki do szatni, wszystkie zajęte szafki, brak miejsc pod prysznicem, brak miejsc w strefie cardio (ponad 50 maszyn), na zajęciach więcej nowych uczestników niż stałych (przynajmniej na tych podstawowych). W efekcie większość prowadzących skupia się teraz na podstawach i wprowadzeniu do ćwiczeń (w sumie świetnie dla początkujących).
Nadal jest sporo osób, ale zdecydowanie mniej (wykruszyli się po tygodniu?). Dużo dziewczyn jest na zajęciach typowo aerobikowych (ABP, Fatburn, Zumba itp.), mnóstwo osób na bieżniach, ale strefa z maszynami i ciężary bez zmian. Jednak nie wiedziałam, że w tym klubie może zmieścić się tyle osób.
![]() |
źródło |
To mi się podoba!
Tłok bywa męczący, a wiecznie zajęta "moja" szafka denerwująca. Jednak jest w tym coś fajnego - w klubie W KOŃCU są dziewczyny z nadwagą. Wcześniej byłam jedyną, teraz w szatni, na zajęciach i na siłowni są dziewczyny takie same, jak ja (a nawet większe). Świetnie działa to na psychikę - jest nas więcej + trenerzy skupiają się na spalaniu tkanki tłuszczowej.Właśnie dlatego tak bardzo liczę na to, że one wszystkie wytrwają i będą chodzić ciągle. Momentami aż muszę się powstrzymywać, by nie wyściskać każdej z nich i powiedzieć, jak bardzo się cieszę, że tu są :)![]() |
źródło |
czwartek, 6 grudnia 2012
Jak ona mogła doprowadzić się do tego stanu?
Pamiętam, jak pożyczyłam płytę z ćwiczeniami pani Ewy Ch. mojemu otyłemu koledze. Popatrzył on na mnie z politowaniem i stwierdził tylko "popatrz się na nią; chuda od urodzenia, ona nie ma pojęcia, jak to jest".
To fakt - jeśli ktoś nigdy nie miał problemów ze zrobieniem 5 skłonów i jednego podskoku - nie wie, jak to jest. Pewnie nie wie też, jak to jest kiedy za twoimi plecami słyszysz docinki i niewybredne żarty. "Jak można doprowadzić się do takiego stanu?". Można, niestety można, a wytykanie takich osób w niczym im nie pomaga. Jednak - użalanie się nad sobą i przejmowanie takimi sprawami też im nie pomoże.
Jeśli jednak chcesz faktycznie schudnąć raz na zawsze - musisz sobie odpowiedzieć na pytanie: "dlaczego tak wyglądam?". Zapamiętaj te odpowiedzi - wszystkie, jakie przyjdą ci do głowy. Od teraz musisz na to uważać lub nad tym popracować.
Ja miałam całą masę wymówek i usprawiedliwień (poważna choroba była jedną z nich). Znam je wszystkie i wiem, czego muszę się wystrzegać. Spisałam je w piękną listę i... spaliłam. Postanowiłam, że już nigdy więcej nie użyję żadnej z tych wymówek. Tak - byłam chora. Tak - zajadałam emocje. Tak - miałam milion innych powodów. Teraz ich nie mam - teraz każdego dnia wynajduję kolejny powód, by być zdrową.
To fakt - jeśli ktoś nigdy nie miał problemów ze zrobieniem 5 skłonów i jednego podskoku - nie wie, jak to jest. Pewnie nie wie też, jak to jest kiedy za twoimi plecami słyszysz docinki i niewybredne żarty. "Jak można doprowadzić się do takiego stanu?". Można, niestety można, a wytykanie takich osób w niczym im nie pomaga. Jednak - użalanie się nad sobą i przejmowanie takimi sprawami też im nie pomoże.
Jeśli jednak chcesz faktycznie schudnąć raz na zawsze - musisz sobie odpowiedzieć na pytanie: "dlaczego tak wyglądam?". Zapamiętaj te odpowiedzi - wszystkie, jakie przyjdą ci do głowy. Od teraz musisz na to uważać lub nad tym popracować.
Ja miałam całą masę wymówek i usprawiedliwień (poważna choroba była jedną z nich). Znam je wszystkie i wiem, czego muszę się wystrzegać. Spisałam je w piękną listę i... spaliłam. Postanowiłam, że już nigdy więcej nie użyję żadnej z tych wymówek. Tak - byłam chora. Tak - zajadałam emocje. Tak - miałam milion innych powodów. Teraz ich nie mam - teraz każdego dnia wynajduję kolejny powód, by być zdrową.
Kim jestem i dlaczego tutaj?
10 lutego 2012 postanowiłam, że najwyższy czas coś zmienić. Od tego czasu schudłam 21kg. Dużo? Cóż... moje BMI nadal jest powyżej 30 (dokładnie 31), a więc mimo mojego sukcesu (?) nadal jestem otyła! Jeszcze...
Jeszcze tylko 3kg i z osoby otyłej stanę się osobą z nadwagą. I pewnie jestem jedną z nielicznych kobiet, które nie mogą się doczekać posiadania nadwagi :) Marzę o pięknej, zdrowej fit sylwetce - jeszcze rok i będę miała wymarzoną wagę, a później czeka mnie całe życie cieszenia się sportem i zdrowym życiem.
Tutaj mam zamiar pisać o dalszych zmaganiach i rozwoju. Chętnie podzielę się też zdobytą przez te ostatnie miesiące wiedzą - może dla kogoś moje doświadczenia okażą się pomocne?
Jeszcze tylko 3kg i z osoby otyłej stanę się osobą z nadwagą. I pewnie jestem jedną z nielicznych kobiet, które nie mogą się doczekać posiadania nadwagi :) Marzę o pięknej, zdrowej fit sylwetce - jeszcze rok i będę miała wymarzoną wagę, a później czeka mnie całe życie cieszenia się sportem i zdrowym życiem.
Tutaj mam zamiar pisać o dalszych zmaganiach i rozwoju. Chętnie podzielę się też zdobytą przez te ostatnie miesiące wiedzą - może dla kogoś moje doświadczenia okażą się pomocne?
Subskrybuj:
Posty (Atom)